Największe strachy zerołejstowca

Marta/ Eko-dylematy

Każdy się czegoś boi. A większość ludzi boi się nieznanego. Czy to pierwszy dzień w pracy, lub coś na pozór prozaicznego, może w niektórych ludziach powodować uczucie dyskomfortu. A jakie mogą być strachy człowieka który mierzy się ze zmniejszeniem generowanych śmieci? 

Wiem, że część osób w Polsce boi się pić wodę prosto z kranu. Nie dowierzają, że kranówka jest dobrej jakości. A jest, i to z reguły nawet lepsza, niż woda w butelce. W Norwegii nie znam nikogo kto kupuje wodę butelkowana. Kranówka jest tu jedną z najczystszych na świecie. Nie bez przyczyny większość dzbanków z filtrami węglowymi jest w Norwegii trudno dostępna. Po prostu nie znajdują tutaj zastosowania. 

Niektórzy też obawiają się kupować używane rzeczy. Boją się ostracyzmu społecznego, towarzyskiego napiętnowania, że może ich nie stać na nowe. Ciucholandy czy jak kto woli, lumpeksy, kojarzą się niektórym z dziwnym zapachem. Nie kupują tam ubrań, gdyż uważają, że skoro ktoś inny już je nosił, to jest to obrzydliwe. Takie obawy ciężko w sobie przełamać, ale ja myślę że warto

Mały strach

Jednym z moich pierwszych bezodpadowych obaw było kupno warzyw do swoich woreczków. Nie był to może starach mrożący krew w żyłach, jednak lekki niepokój związany ze słynnym powiedzeniem: „a co ludzie powiedzą?” No i jak to zwykle bywa, ludzie z reguły nie mówili nic, a jak już mówili to same miłe rzeczy. 

Duży strach 

Kolejnym moim lękiem związanym z eko-życiem było używanie wielorazowych środków na TE dni. Pamiętam, jak wyciągnęłam kubeczek z pudełka i się trochę przeraziłam. I kolejny raz okazało się że strach ma wielkie oczy, a ja i mój kubeczek menstruacyjny to teraz BFF (best friends forever)! 

Mega strach 

Gdy piszę ten post mam innego stracha. Stracha nad strachy! I chociaż wiem, że nie powinnam się bać, bo na pewno będzie dobrze. Miałam takie obawy z innymi zerołejstowymi zmianami. Wiem, że miliony ludzi przede mną tego już używali, jednak strach dalej jest i ma się dobrze. Przyszedł czas się z nim zmierzyć! 

Kilka dni temu kupiłam moja pierwsza w życiu maszynkę do golenia na żyletki. Ostatnia maszynka z wymiennymi ostrzami jaką kupiłam była zapakowana w tak niedorzeczna ilość plastiku, że wywołało to we mnie ogromną wściekłość i chęć zmiany. 

Nowa maszynka jest stalowa, śliczna i lśniąca. I leży sobie pod prysznicem, a ja codziennie stwierdzam, że jakimś przedziwnym cudem nie zarastam już wcale. Włosy na nogach przeraziły się chyba bardziej niż ja i przestały rosnąć. A te pod pachami bojkotują zmiany. 

No coz, to tylko strachy na lachy. I w końcu przyjdzie czas zmiany. A jeśli ty też masz takie strachy, jeśli boisz się kupować do własnego woreczka albo używać wielorazowych produktów wszelakich, to wiedz że nie jesteś sam/a. Znam to, też tam byłam. Zmiana nie jest łatwa, ale jest niezbędna jeśli chcemy uratować świat. 

Share this Post