Historia papierowego kubka

Marta/ Eko-dylematy, Eko-tipy

Wracając z koleżanką ze spaceru, zaszłyśmy po kawę do naszej ulubionej kawiarni. Tyle że tym razem nie miałyśmy zbyt wiele czasu, aby usiąść. Zdecydowałyśmy się wziąć kawę na wynos. Otwierając torbę spostrzegłam, że nie wzięłam swojego kubka. Cóż, zdarza się każdemu. Zrezygnowałam z kawy, stwierdzając że napije się spokojnie w domu. Koleżanka w tym czasie zdążyła już swoją kupić w standardowym jednorazowym kubku. Przecież to tylko „papierowy kubeczek”…

Słowo ‚papierowy’ kojarzy nam się przecież z ekologia, recyklingiem itp, więc bardzo dużo osób właśnie w taki sposób myśli o kawie na wynos. Prawda jednak jest taka, że ten kubeczek jest papierowy, ale tylko częściowo. Czy widzieliście kiedyś wodoodporny papier? No właśnie… Każdy papier, aby nie przeciekał, musi być czymś nasączony albo powlekany. Jednorazowe kubki na kawę są nasączanie polietylenem i to sprawia, że praktycznie się ich nie recyklinguje. Nie można ich wrzucić do pojemnika na papier, tylko na zmieszane (czarny). Poza tym jednorazowość tego produktu wyklucza jego „ekologiczność” czym niestety chwalą się niektóre kawiarnie. Nic co jednorazowe nie jest ekologiczne. Taki kubeczek zostaje wyrzucony zaraz po napełnieniu, a przecież do jego wyprodukowania trzeba było:

  • ściąć drzewo
  • wydobyć ropę
  • zużyć wodę
  • zanieczyścić powietrze

Nawet jeśli nagle zaczęłoby się recyklingować ten produkt na masową skalę to dalej trzeba byłoby zużyć ropę naftowa, wodę i zanieczyścić powietrze, aby to zrobić.

Samych takich kubeczków w całym świecie zużywa się… dobra, nie będę was męczyć danymi statystycznymi, gdyż: po pierwsze są strasznie przerażające, a po drugie, liczby są tak olbrzymie, że ciężko to sobie nawet wyobrazić. Kto chce niech sobie wygoogla. Ważne, aby sobie uzmysłowić, że jakakolwiek liczba by to nie była to jest ona stanowczo za duża, gdyż jest to produkt zupełnie niepotrzebny. Przecież wystarczy używać wielorazowych. Na rynku jest spory wybór, od silikonowych składanych po stalowe termokubki. Jeśli chcesz być nawet bardziej „zielony” to polecam kupić używany. Na finn.no jest sporo ofert i niekiedy dostaniesz taki kubek za darmo („gis bort”).

Ja swój kubek kupiłam we Fretexie za całe 10 nok. Kupiłam od razu dwa- drugi dla męża. Jedyne co teraz trzeba, to pamiętać żeby go ze sobą nosić 🙂

Share this Post