Ekomigrantka w Norwegii
Czy mieszkanie w Norwegii, jednym z bardziej ekologicznych krajów świata, (miejsce 14 wg najnowszego indeksu EPI) automatycznie wiąże się z byciem bardziej ekologicznym? Czy zakładanie bloga pokazującego blaski i cienie eko-życia w tym skandynawskim kraju ma w ogóle sens?
Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, ale odnosząc się do danych ukazujących Norwegię w czołówce krajów ekologicznych, można spokojnie stwierdzić, parafrazując klasyka, że istnieją trzy prawdy: prawda, tyż prawda i… statystyka.
Prawda
Tak, sortowanie śmieci idzie tu pełna parą, a recykling jest na dość wysokim poziomie (ponad 97% butelek pet jest recyklingowanych)
Tyż prawda
Idąc ulicami małego miasteczka można spotkać więcej Tesli, niż Passatów TDI pod Tesco w Szczecinie w dzień poprzedzający niedzielę wolną od handlu.
Statystyka
Gdzieś ostatnio przeczytałam piękne zdanie: jeśli wsadzisz nogi do lodówki, a głowę do piecyka, to będzie ci w sam raz! Co z tego ze recykling jest na tak wysokim poziomie, skoro nie kupisz kilograma marchewek bez plastikowego opakowania? Co z tego, że Norwegia jest krajem, który ma największy odsetek samochodów elektrycznych na mieszkańca w skali świata, skoro pod względem zanieczyszczenia powietrza (NOX i SO2) jest na szarym końcu?
Zatem zapraszam Cię do śledzenia moich trudów w bezśmieciowym, bardziej zrównoważonym życiu na obczyźnie, bo jakby nie patrzeć, wszyscy jedziemy na tym samym wózku.