Eko-religia, czyli jak zostać “klimatystą”?

Marta/ Eko-dylematy

Wiecie, że są ludzie którzy wierzą w to, że Ziemia jest płaska? Serio! Nazywa się ich płaskoziemcy. Wierzą oni, że ziemia jest dyskiem, którego centrum jest biegun północny. No mi trochę głowa eksplodowała jak to czytałam. I ja wiem, że zaczynam poruszać się w dość kontrowersyjnym temacie jakim jest wiara w cokolwiek. Nie wnikam tu kto w jakiego boga wierzy, w jakie przesądy, magię, czarne koty, czy kosmitów. Nie interesuje mnie czy jesteś chrześcijaninem, poganinem czy pastafarianinem. Bo nauka to nie wiara.

Klimatyści vs Negacjoniści

Ostatnio dowiedziałam się, że jestem “klimatystą”, gdyż “wierzę w ocieplenie klimatu”. Jedyne co mogłam zrobić to powiedzieć “hę?”. Bo nie da się tego mądrzej skomentować. Do tej pory nie bardzo rozumiem w co tu wierzyć? Mało tego, są ludzie i jest ich nawet sporo, którzy twierdzą, że żadnego ocieplenia klimatycznego nie ma, a jeśli jakieś jest to na pewno nie spowodował tego człowiek. Nazywa się ich “negacjoniści klimatyczni”. Tak, na wszystko musi być jakaś ładna nazwa.

I tak jak mogę zrozumieć i zaakceptować fakt, że w XXI w. istnieją ludzie, którzy wierzą w Latającego Potwora Spaghetti, tak nie mogę pojąć jakim cudem są ludzie, którzy negują ustalenia naukowe. Nie chodzą do szkoły? Nie czytają książek? Twierdzenie, że nasza planeta jest dyskiem jedynie mnie rozśmiesza, ale negowanie dowodów naukowych odnośnie katastrofy klimatycznej jest moim zdaniem po prostu niebezpieczne. 

Ekologia to nie religia

Nauka o klimacie to nie wiara. Jeśli twierdzisz, że ziemia jest płaska, to nie jest to twoja wiara, tylko nic innego jak ignorancja. Ignorancja dowodów naukowych. I jeśli mówisz, że nie znasz żadnego dowodu na coś, to znaczy tylko tyle, że TY nie znasz żadnego takiego dowodu, a nie że takie dowody nie istnieją.

Metoda naukowa to proces poznawania świata. Bardzo wymagający proces, w którym stawia się hipotezy, robi eksperymenty i weryfikuje, weryfikuje weryfikuje… aż zostanie teoria. Czy ta teoria to prawda, sama prawda i tylko prawda obowiązująca zawsze i do końca świata? No nie, obowiązuje, aż ktoś tej teorii nie obali używając oczywiście metody naukowej, a nie wpisu na twitterze, czy artukułu na blogu. I jak to pięknie ujął Marcin Popkiewicz w swojej książce “Nauka o klimacie”:

“Nauka nie jest demokracją. Nie trzeba, a nawet nie należy słuchać wszystkich głosów, bo nie wnosi to niczego wartościowego, a tylko generuje szum informacyjny. Wartość mają tylko te głosy, które podają wyniki zweryfikowane metodą naukową”

Tak wiem, łatwe to nie jest. Przecież nie każdy jest naukowcem, a już szczególnie fizykiem, aby rozumieć to co wypisują w tych swoich pracach badacze klimatu. Nie każdy z nas ma czas i chęci, aby przeszukiwać tony materiałów źródłowych, weryfikować i obalać. Jak zatem być pewnym, że to co czytam to prawda, że to żaden „fake news”, „postprawda” i takie tam? Polecam przeczytać ten artykuł u niesamowitej Kasi Gandor, albo oglądnąć “Krótki film o prawdzie i fałszu” (uwaga, jest bardzo długi, ale dogłębnie porusza temat).

No i teraz do meritum, jak sądzisz, ile szanowanych instytucji naukowych nie zgadza się z twierdzeniem, że ocieplenie klimatu jest winą człowieka? No więc jest ich dokładnie: ZERO. Tak, żadna szanowana instytucja nie zaprzecza ustaleniom IPCC. Naukowcy są zgodni i dlatego 97% prac naukowych o przyczynach zmian klimatu podaje że to my, ludzie, za to odpowiadamy. 

Nie wierzę

Tak więc, nie wierzę w to że ziemia jest kulą – ja to wiem. Wiem także, że szczepionki nie powodują autyzmu, że lądowanie na księżycu miało miejsce, że smugi chemiczne to bzdura. I że obecna katastrofa klimatyczna (tak, to już nie zwyczajne ocieplenie, nie kryzys, to już katastrofa) spowodowana została naszymi działaniami. 

A w co wierzę? Wierzę, że mamy jeszcze jakąś szansę.

P.S. Jeśli chcesz rozwiać swoje (lub czyjeś) wątpliwości na temat zmian klimatu? Polecam portal Nauka o klimacie a szczególnie dział faktów i mitów.  

Share this Post